Dobrze prosperujący 50-cio metrowy sklep spożywczy na warszawskiej Pradze – to efekt ciężkiej pracy jego właściciela. I kto by pomyślał, że kilka lat temu zaczynał od handlu truskawkami i to zakończonego brakiem zgody na dalszą sprzedaż…
Historyczna Praga była osadą leżącą nad Wisłą naprzeciwko Starego Miasta i Mariensztatu, o której pierwsze wzmianki pochodzą z 1432 roku. Jej nazwa oznacza miejsce wcześniej porośnięte lasem, wyprażone (wypalone) pod zasiewy. 10 lutego 1648 roku król Władysław IV Waza nadał Pradze prawa miejskie. Jej centrum znajdowało się w rejonie dzisiejszego Parku Praskiego i Ogrodu Zoologicznego, po ówczesnym praskim ratuszu pozostała do dzisiaj nazwa ul. Ratuszowej. Jedynym zachowanym zabytkiem z tego czasu jest Kaplica Matki Boskiej Loretańskiej. W latach 90-tych XVIII wieku Pragę przyłączono do Warszawy na mocy ustawy Prawo o miastach, uchwalonej przez Sejm Czteroletni.
Niedaleko Parku Praskiego mieści się ulica Białostocka, przy której znajduje się sklep pana Adriana Kalinowskiego, którego historia należy do tych, potwierdzających teorię, żeby wydarzyło się coś dobrego w naszym życiu, najpierw musi wydarzyć się coś nieprzyjemnego. Ale zacznijmy od początku. Przygoda pana Adriana z handlem zaczęła się od sprzedaży truskawek i od początku związana była z ulicą Białostocką. W tym celu jego mama pożyczyła mu samochód marki Polonez, 300 złotych i tak młody człowiek rozpoczął pracę. Ku swojemu przerażeniu, po roku pracy nie uzyskał pozwolenia na kontynuację działalności. W zamian został zaproponowany panu Adrianowi lokal użytkowy o powierzchni 17 mkw., który prowadził trzy lata. Z początku był to jedynie warzywniak, z biegiem czasu rozwój działalności zaowocował powstaniem mini sklepu spożywczego z liczącym około tysiąca pozycji asortymentem. „Klienci dość szybko uświadomili mnie, że ze sprzedaży samych warzyw i owoców nie da się wyżyć. Dlatego zdecydowałem się powiększyć asortyment, co nie było prostym zadaniem mając do dyspozycji zaledwie 17 mkw. Zatem, kiedy tylko pojawiła się taka możliwość, postawiłem na rozwój” – opowiada detalista z warszawskiej Pragi.
W grudniu 2009 roku pan Adrian przeniósł się do większego, 50-cio metrowego lokalu, położonego również przy ulicy Białostockiej, kilkanaście metrów dalej od poprzedniego. W obecnym sklepie oferta zawiera ponad dwa tysiące pozycji asortymentowych i śmiało można powiedzieć, że każdy znajdzie tutaj potrzebne mu produkty. Towar na półkach jest starannie poukładany, a klienci wracają do sklepu pana Adriana właśnie z uwagi na właściwą ekspozycję towarów, która pozwala im na dokonywanie zakupów w komfortowych warunkach. Jak na średniej wielkości sklep osiedlowy, znajdziemy tutaj w miarę dużo produktów chemicznych, raczej tańszych marek – te droższe w sklepie pana Kalinowskiego nie cieszą się zainteresowaniem – w pobliżu znajdują się dwa markety – Tesco i Carrefour – i po tego typu produkty klienci udają się właśnie tam. Czy to oznacza, że konkurencja może zagrozić placówce? „Moim atutem w „walce” z gigantami jest to, że ludzie robiąc codzienne zakupy w sklepach osiedlowych oszczędzają przede wszystkim czas, zyskując przy tym na jakości produktów” – mówi Adrian Kalinowski.
Przy ulicy Białostockiej mieści się jeszcze jeden sklep osiedlowy, ale jego konkurencji również nie obawia się nasz rozmówca.
„Gdy zajmowałem ten mniejszy sklep, to owszem, sąsiednia placówka była dla mnie konkurencją, głównie ze względu na liczbę oferowanych klientom produktów. Obecnie, w moim nowym sklepie, to ja mogę zaoferować większy wybór towarów, dzięki czemu klienci chętnie i regularnie robią u mnie zakupy” – zapewnia właściciel.
Adrian Kalinowski swoją placówkę zaopatruje w Eurocashu, Selgrosie oraz na Broniszach, czyli Warszawskim Rolno-Spożywczym Rynku Hurtowym. Stosowane przez niego marże oczywiście są uzależnione od rodzaju produktów. Ich wartość oscyluje pomiędzy 5%, a nawet niekiedy 100%. Sklep zaopatruje osobiście, codziennie, tak więc dzień pracy pan Adrian zaczyna przed świtem. Ale jego wysiłek zdecydowanie się opłaca – biznes idzie w dobrym kierunku, jak zapewnia nas detalista. I oby tak dalej!